LOT zwolnił Monikę Żelazik, szefową związku zawodowego
Polskie Linie Lotnicze LOT zwolniły Monikę Żelazik, przewodniczącą Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego.
Reklama
Według informacji Pasazer.com, LOT wypowiedział Żelazik umowę o pracę, na razie tylko ustnie. Zwolnienie potwierdza sama zainteresowana. - Poinformowano mnie, że od 28 maja br. nie jestem już pracownikiem PLL LOT - mówi dodając, że do dziś nie poznała oficjalnych powodów zwolnienia.
Przedstawiciele przewoźnika odmawiają potwierdzenia informacji, powołując się na zasadę niekomentowania indywidualnych spraw dotyczących pracowników.
- Nie możemy komentować indywidualnych spraw dotyczących naszych pracowników. Byłoby to niezgodne z zasadami ochrony danych osobowych oraz dobrym obyczajem - powiedział Adrian Kubicki, rzecznik prasowy LOT. - Przypominamy zarazem, że każdy pracownik LOT-u jest odpowiedzialny za swoje słowa i działania, zwłaszcza w kwestiach związanych z bezpieczeństwem naszych pasażerów i innych pracowników. Naszym obowiązkiem jest odpowiedzialne reagowanie zawsze, gdy istnieją realne przesłanki wskazujące, iż bezpieczeństwo naszych pasażerów i pracowników mogłoby być w jakikolwiek sposób zagrożone - dodał.
"My zakupiliśmy kilka rac, dwa wozy opancerzone, starą wyrzutnię rakiet, kilka granatów ręcznych i niech każdy weźmie z domu, co po dziadach zostało oraz butlę z benzyną! Ostatecznie Powstańcy Warszawscy, byli gorzej przygotowani, byli rozproszeni, a trzymali się tyle dni… Czy naprawdę ktoś jeszcze wątpi, że jesteśmy prawdziwą siłą, zresztą zawsze byliśmy, ale duch w nas jakoś podupadł. Trzeba w życiu pozostawić po sobie jakiś ślad, zbudować fragment historii, być z dumnym z tego kim się jest i żyć tak, aby nikogo nie krzywdzić. Nie zaginamy tu czasoprzestrzeni, po prostu walczymy o swoją godność” - zagrzewała wtedy do protestu Żelazik.
Związki zawodowe nie zgodziły się na zwolnienie swojej szefowej.
- Prezes zacytował fragmenty maila wyrwane z kontekstu. Spodziewam się, że sprawa skończy się w sądzie - powiedział jeden z pracowników LOT-u w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Zgodnie z informacjami GW, LOT nie zamierzał poprzestać na postępowaniu przeciwko Żelazik na podstawie prawa pracy. Przewoźnik chce by szefowa związku odpowiedziała także na zarzuty prokuratorskie, gdyż jak argumentować miał Rafał Milczarski, prezes LOT, przed planowanym strajkiem trzeba było zwiększyć ochronę na lotnisku w związku z groźbami w mailu.
Jak twierdzą związkowcy, tak poważne oskarżenia wytaczane są po to, by odebrać Żelazik ochronę wynikającą z prawa pracy.
- LOT chce dla niej zarzutów prokuratorskich, a nie skarżyć ją o naruszenie prawa pracy. A jeśli tak się stanie, to związkowcy nie mają narzędzi, by jej bronić na przykład akcją protestacyjną - tłumaczy anonimowo jeden ze związkowców w rozmowie z GW.
Żelazik zapowiedziała, że skieruje sprawę swojego dyscyplinarnego zwolnienia do sądu pracy.