CPK: Kontrola poselska w sprawie „inwestycji widmo”
Posłowie Maciej Lasek i Paweł Poncyljusz odwiedzili w poniedziałek (5.10) z poselską kontrolą siedzibę rządowej spółki CPK. Parlamentarzyści komentują inwestycję i chcą jeszcze dokładniej przyjrzeć się jej finansowaniu.
Reklama
Posłowie Maciej Lasek i Paweł Poncyljusz postanowili dokonać poselskiej kontroli w siedzibie spółki Centralny Port Komunikacyjny przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie, pod którą zorganizowali konferencję prasową. Uważają dotychczasowe wydatkowanie za niecelowe i nieskuteczne oraz zapowiadają zadawanie pytań i zbieranie informacji. Twierdzą, że trudno jest dowiedzieć się jakie są postępy prac nad CPK.
– Mamy do czynienia z inwestycją widmo, na którą w 2019 roku wydano prawie 25 milionów złotych, a tak naprawdę niewiele z tego wynika. [...] CPK w 2019 r. zatrudniała 100 pracowników, a teraz prawdopodobnie zatrudnia 200. Członek zarządu CPK zarobił w całym 2019 r. 400 tys. złotych – powiedział Paweł Poncyljusz, poseł KO.
Parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej uważają Centralny Port Komunikacyjny za „inwestycję widmo”, z której, pomimo ogromnych kosztów, jak dotąd niewiele wynika. Posłowie zwrócili uwagę m. in. na niebotyczne zarobki – średnia pensja w spółce PKP w 2019 r. wyniosła 16 tysięcy złotych. Zarząd argumentuje, że tej wysokiej klasy specjaliści muszą kosztować
– Wiemy ile to kosztuje, natomiast nie wiemy nic na temat postępów tej inwestycji. Nie wiadomo nawet, w którym dokładnie miejscu będzie CPK, nie wiadomo jak długie będą pasy startowe, jaka będzie ilość operacji – to są wszystko elementy, które już powinny być znane, jeśli zabieramy się za taką inwestycję. [...] Nie ma planu wywłaszczeń, a mieszkańcy Baranowa nie są w stanie zarządzać swoim mieniem – wylicza Maciej Lasek, poseł KO.
Lasek porównał także dotychczasowe inwestycje w CPK do najdroższego w Polsce i Europie pilnowania łąki. Wylicza, że działalność spółki CPK kosztuje obecnie podatników 24 mln złotych rocznie, z czego 17,5 mln przeznacza się na same wynagrodzenia dla pracowników. Zwrócono także uwagę, że w miejscu przyszłego portu lotniczego nic nie będzie się dziać jeszcze przez trzy lata, natomiast termin uruchomienia operacji pasażerskich to niezmiennie 2027, co oznacza, że CPK musiałby powstać od zera w rekordowym czasie czterech lat, co jest bardzo mało prawdopodobne.
Zaznaczono także, że według przewidywań w branży lotniczej, powrót do sytuacji sprzed pandemii koronawirusa będzie trwać około pięć lat, więc przewoźnicy nie będą w najbliższym czasie w na tyle dobrej sytuacji, aby dostatecznie do planowanych rozmiarów lotniska, rozwijać siatkę połączeń z CPK.
– Lotnisko ma być zaprojektowane na obsługę ponad 45 mln pasażerów [rocznie]. Jednak czasy się zmieniły, nadchodzi dekoniunktura w transporcie lotniczym. [...] Za chwilę będziemy mieli najdroższe w budowie i utrzymaniu lotnisko, i prawdopodobnie w takiej skali nikomu niepotrzebne – dodaje Lasek.
Poseł Paweł Poncyljusz zwrócił z kolei uwagę, że CPK z resztą kraju ma w przyszłości łączyć wiele nowych linii kolejowych, tymczasem sam tylko łącznik pomiędzy linią kolejową Warszawa-Radom a lotniskiem Chopina był budowany przez niemal 10 lat.
– Gdzie są ci kompetentni inżynierowie, ci kompetentni decydenci którzy spowodują, że linie kolejowe powstaną szybciej niż wybudowanie całego lotniska? [...] CPK przypomina trochę „ministerstwo kolejnictwa”, bo jest tam bardzo opasły tom dotyczący połączeń kolejowych. [...] CPK za prawie dwa miliony złotych zakupiło oprogramowanie do projektowania linii kolejowych, co jest rodzajem wotum nieufności wobec tych instytucji, które są w Polsce odpowiedzialne za koleje – uważa Poncyljusz.
Fot.: materiały prasowe, Foster and Partners, spółka CPK